Galactic News

[Witajcie na Nobulusie-71, Ziemianie i inne formy życia! Zapraszam do zapisów na bloga i zakładanie postaci! Dołączyć jako cywil, rebeliant? A może sieciowiec? Od Ciebie zależy życie stacji i ludzkości! Zdecyduj się już teraz!]

poniedziałek, 29 czerwca 2015

[KP] Raakiel

Portret (c) Raakiel (me)
All rights reserved

Basic Info

Imię: Raakiel
Wiek: 80 lat ziemskich
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek (powoli zamieniający się w Emoryta)
Orientacja: Homoseksualny
Zawód: Mistrz psioniki. Nauczyciel elitarnej grupy psioników z Sieciowców i Gwiezdnych Wilków. Także kognitywistyczny naukowiec, biolog i fizyk kwantowy.

Wady i Zalety

Raakiel, od niepamiętnych czasów miał bardzo słabe zdrowie, i mimo postępu technologii, i medycyny, ów fakt nie zmienił się do dzisiaj. Psionik, jest w stanie rozchorować się od nagłego spadku temperatury, dlatego zawsze nosi przy sobie różnego rodzaju leki.

Nigdy też nie należał do tych otyłych czy umięśnionych. Ze względu na bardzo dobrą przemianę materii, nie jest w stanie przytyć, i co za tym idzie; nabyć masy mięśniowej, i siły z nią związanej.

Dzięki długim nogom, jest szybki na krótkich dystansach, acz na dłuższych jego zdrowie daje mu się we znaki. Mimo tego lubi biegać.

Raakiel posiada bardzo rzadki rodzaj pamięci; pamięć ejdestyczną*, z dodatkową możliwością przetwarzania zebranych schematów w nowe konfiguracje. Kiedy inni wyciskają siódme poty na siłowni, on woli podnosić intelektualną poprzeczkę poprzez dodatkowe nauki i pamięciowe wyzwania.

Dzięki szczepiące Ch.V1 zyskał dwie psioniczne umiejętności; telekinezę** i pirokinezę***, które (zwłaszcza tą pierwszą) rozwinął niemal do perfekcji.
Mimo tego ma swoje limity. W przypadku telekinezy jest to 150 metrów oraz 5 ton.
W przypadku pirokinezy, działa ona na 50 metrów i jest w stanie stłumić pożar w silniku towarowca.
Po przekroczeniu tych granic, Raakiel męczy się o wiele szybciej, zaczyna boleć go głowa, może nawet stracić przytomność, dostać krwotoku wewnętrznego lub guza mózgu, który rozwija się w tempie zależnym od naginanego limitu.
Powyższe stale są przez Raakiela rozwijane.

*Pamięć Ejdestyczna: Zdolność do odtwarzania złożonych obrazów, dźwięków i innych obiektów z bardzo dużą dokładnością. Wyobrażenie ejdestyczne to dokładne odzwierciedlenie danego obrazu, a podczas poruszania oczyma ich lokalizacja także zmienia się w wyobraźni

**Telekineza: Jedna z psionicznych umiejętności pozwalająca na poruszaniu przedmiotami siłą woli

***Pirokineza: Jedna z pisonicznych umiejętności pozwalająca na wpływanie na ruch cząsteczek molekularnych oraz ich prędkość, co skutkuje podniesieniem temperatury danego obiektu i/lub wznieceniem ognia

Wygląd

Raakiel, chociaż nie urodzony w bogatej, opływającej tytułami i herbami rodzinie, porusza się z dostojnością i gracją. Zawsze wyprostowany, z wysoko uniesioną głową, spogląda na wszystko i wszystkich ciemnymi jak noc, dużymi oczyma, często o chłodnym lub przemądrzalskim wyrazie.
Lubi podpudrować policzki lub podkreślić rzęsy, a w puszyste i kręcone włosy często wplata kwiaty, przez co zdarza się iż mylono go z kobietą.
Zwykle nosi się w płaszczach o usztywnianym kołnierzu, szytych na wiktoriańską modłę, acz zdarzają mu się bardziej zwiewne i kobiece kreacje. Często też eksponuje długie i proste nogi, chodząc w butach na lekkim obcasie.

Charakter


"Widziałam go tylko parę razy i ani razu nie zamieniłam z nim słowa. Nie podoba mi się, jak patrzy na ludzi w okół, z taką wyższością i dystansem. Zupełnie jakby otaczali go sami idioci."

Raakiel zawsze ma coś do powiedzenia, a kiedy milczy to zwykle obserwuje otoczenie aby móc wyciągnąć z niego wnioski i wyprowadzić swoją teorię. Wiecznie czujny, kocha grać w dedukcyjne gierki i jest całkiem dobry w te klocki. Lubi wiedzieć wszystko i o wszystkich, lecz jednocześnie nie należy do osób towarzyskich. Często izoluje się od reszty, woląc spędzić wolny czas przy książce i kominku, niż w klubie przy drinku.

"Wiem tylko tyle, że to pedał, co z resztą widać na pierwszy rzut oka. Tak się panoszy, że nic tylko zwołać chłopaków i wprać cieciowi, że pedalstwo szerzy, zamiast być normalnym, porządnym obywatelem. Ale go nie tykamy, bo suczysyn miotnąć człowiekiem o ścianę umie, bez kiwnięcia palcem."

Jest gejem i się tego nie wstydzi, co widać w stylu jego bycia. Dobrze wie, że z wyglądu przypomina kobietę i w pewnym sensie naśladuje płeć piękną z zachowania. I chociaż nigdy nie ucieka się do przemocy, przyparty do muru i zmuszony do samoobrony jest skłonny wyrządzić komuś trwałą krzywdę.

"Jest bardzo ambitnym człowiekiem. W swojej klasie wymaga maksimum skupienia. Jeśli mu nie podpadniesz, potrafi być naprawdę sympatyczny, chociaż nawet wtedy ciężko do niego "dotrzeć". Ja tam go lubię, nie ważne co ludzie gadają."

Imponują mu jedynie wyedukowani ludzie, o silnej osobowości i psychice. Nie przepada za żołnierzami, większość z nich postrzegając jako głupie, puste marionetki wykonywujące każdy rozkaz. Od wszelakich problemów ucieka w naukę, poświęcając jej maksimum swojego czasu i życia prywatnego.

"Nie znam go, ale wygląda na bardzo samotnego i smutnego człowieka. Co się dziwić, jak ponoć ma więcej wrogów niż przyjaciół."

Jak każdy człowiek posiada swoje lęki. Poza śmiercią i przemianą w Emoryta, panicznie boi się zakochać, i być kochanym. Ilekroć znajomość zbacza z torów przyjaźni na głębsze wody, ucieka zrywając kontakt z daną osobą.
Jednakże, jeśli kogoś lubi troszczy się o nią/niego, zwykle bywając w jej/jego towarzystwie nieco swobodniejszym i pogodnym, niż jak wśród obcych.
Jedynym wyjątkiem od reguły "kochasz mnie, więc wypierdalaj" jest jego córka Seth. I chociaż na co dzień tego nie okazuje, Seth jest oczkiem w głowie swojego ojca.

"Mały, zawadiacki skurwysynek plączący się pod nogami."

Nawet jeśli dobrze go poznasz, nie raz może cię zaskoczyć. Nie należy do tych, co nagle wybuchają bezpodstawną złością, aczkolwiek nigdy nie wiesz co siedzi lub co przyjdzie mu do głowy.

 Mieszkanie

Mieszkanie Mistrza Psioniki jest przesiąknięte swoistym klimatem. Już u samego progu czujesz wyraźną, silną więź z minionymi świetnościami, świętej pamięci Ziemi. Czarna podłoga lśni perłowym poblaskiem, odbijając hologramowy widok wymarłej już natury. Zwykle jest to górski krajobraz, względnie las lub kwiecista łąka. Z unowocześnionego gramofonu sączy się lekka, klasyczna muzyka; najczęściej Mozart.
Przestronny salon połączony jest z kuchnią, a oddzielony podłużnym blatem wykonanym z marmuru. Z wnęk w szafce na wina wyglądają nieśmiało szerokie zakrętki słojów wypełnionych najróżniejszymi herbatami i ziołami. Jedno jest pewne; w tym domu nie uraczysz chociażby kropelki alkoholu czy innej szkodliwej używki.
Salon posiada także pozbawiony fasady kominek i piec żeliwny, przed którymi rozpościera się łaskoczący w stopy dywan, a obok niego stoi grecka leżanka z małym, szklanym stoliczkiem na kawę, na którym prawie zawsze stoi kubek z parującą herbatą. Lecz to książki są największą dumą tej części mieszkania. Tak, najzwyklejsze w świecie, pozbawione hologramowych wyświetlaczy książki. Zwrócone grzbietami, posegregowane alfabetycznie wedle autorów, odkurzane i przecierane ściereczką każdego dnia, są oczkiem w głowie swojego właściciela, który uwielbia co wieczór przed snem wybrać jedną z nich, usiąść przed kominkiem na leżance i zagłębić się w lekturze. Tak jak robiono to dawniej. Każdy dobrze wie, że Raakiel gotów byłby zabić za co poniektóre egzemplarze, które zaginęły po destrukcji Ziemi.
Salon posiada także małą tajemnicę. Po wystukaniu kodu na panelu obok telefonu i domofonu, podłoga przekształci się w.. bieżnię. Najchętniej wykorzystywana przez właściciela rano po przebudzeniu się, bądź w chwilach, kiedy najprościej w świecie ma ochotę rozwalić komuś łeb.
Dalej, w hologramowych bądź koloru kości słoniowej ścianach majaczą trzy drzwi. Te po lewej prowadzą do sypialni z dużym łóżkiem, nad którym w ścianę zostało wbudowane terrarium. Mieszka w nim ulubieniec i jedyny stały towarzysz Raakiela; biało-złoty (odmiana„david greens champagne ringer”) pyton królewski. Prócz tego, sypialnia wyposażona jest w garderobę oraz łazienkę o głębokiej wysokich lustrach i głębokiej wannie obudowanej drewnem, z możliwością przeistoczenia całej łazienki w saunę parową. W umieszczonych w ścianach szafkach pełno jest słoiczków z różnorakimi kremami, lekami i płynami do kąpieli.

Natomiast drzwi po prawej prowadzą do pokoju, w którym właściciel spędza najwięcej czasu; szklarni. Pomieszczenie to wypełnione jest kopułami i kulami, w których Raakiel hoduje wszelakiej maści kwiaty i zioła. Wśród wielu Ziemskich gatunków trafisz na te wymarłe jak i te pozaziemskie. Są tu kwiaty, grzyby, drzewka, rośliny mięsożerne, toksyczne i trujące, ozdobne, przeznaczone do konsumpcji (chociażby parę odmian herbaty), i wiele innych. Niewątpliwie jest to największe pomieszczenie w całym mieszkaniu, dodatkowo wyposażone w przyciemniane lampy emitujące różnego rodzaju światło czy ciepło, w zależności od potrzeb rośliny. Stanowisko pracy odznacza się prostymi, metalowymi szafkami zapełnionymi narzędziami, odżywkami roślinnymi, różnymi rodzajami ziemi oraz małym zestawem laboratoryjnym, mogącym swobodnie przeprowadzać drobne, biologiczne eksperymenty. W pokoiku obok, który zapewne miał niegdyś służyć za drugą łazienkę, psionik urządził sobie większe laboratorium chemiczne, w którym też hoduje myszy i szczury dla swojego węża oraz mięsożernych, drapieżnych roślin.

Ostatnie z nich przynależą do pokoju 20-letniej córki Raakiela (tak, dobrze czytasz, on ma córkę). Pokój Seth jest dosyć osobliwym miejscem. Dwie ściany pomalowane są na turkusowo, a dwie na limonkowo. W kącie stoi duże łóżko przykryte szarym kocem upapranym chyba wszystkimi kolorami farby. Na podłodze leży mnóstwo kartek ze szkicami, ubrań w rażących barwach. Znajdą się nawet płótna. Na ścianach dziewczyna rozwiesiła swoje rysunki, w których łatwo jest doszukać się motywów związanych z różnymi mitologiami. Ogólnie pokój można opisać trzema słowami: bajzel na kółkach.

 Historia

Rok 2162 - Narodziny Raakiela. Jest jedynym synem Margaret i Dave'a.
Rok 2168 - Śmierć Margaret.
Rok 2169 - Odebranie praw rodzicielskich Dave'owi i przeniesienie Raakiela do domu dziecka.
Rok 2179 - Ucieczka Raakiela z domu dziecka i dostanie się na Uniwersytet Nauk Wyższych, w kierunku Kognitywistyka Nowoczesna oraz dwóch dodatkowych kierunkach; Biologia Współczesna i Nowoczesna, Fizyka Ogólna i Kwantowa
Rok 2185 - Rozpoczęcie pracy w Międzynarodowym Laboratorium Genetycznym, w dziale Kognitywistyka Przyszłości
Rok 2202 - Otrzymanie szczepionki Ch.V1 i przedostanie się na statek Nobulus 71
Rok 2207 - Otrzymanie tytułu Mistrza Psioniki



Dodatkowe


Wąż o imieniu Draco, często gęsto gości na ramionach swojego właściciela. Przed zamarznięciem chroni go termiczna obróżka.

Raakiel trzyma pod łóżkiem tekturowe pudło, w którym trzyma pamiątki po osobach, które coś dla niego znaczyły a odeszły. Mimo iż w ogóle do niego nie zagląda, nie ma serca ich wywalić.

Oprócz psioniki i funkcji umysłu, interesuje się także: historią naturalną, filozofią, biologią i mikrobiologią, medycyną, ogrodnictwem i botaniką, astronomią, ziołolecznictwem, obcymi formami życia, językami wymarłymi jak i współczesnymi, fizyką.

Był w związku ze zmarłym trzy lata temu John'em Windstone'm, przynależącym do oddziału "Czaszek"

Dwadzieścia lat temu, Raakiel postanowił spróbować związku heteroseksualnego, po którym stwierdził, że to jednak nie dla niego. Z tego krótkiego, trwającego ledwo trzy miesiące związku powstało dziecko, które ostatecznie w wieku pięciu lat trafiło do niego na wychowanie.

Muzyka

Placebo - Running up that hill
Flyleaf - Circle
Maroon 5 - Maps
Biffy Clyro - Opposite
Mummford & Sons - Broken Crown
LORDE - Everybody wants to rule the world
Icon For Hire - Get well
KoRn - Hater






11 komentarzy:

  1. [ Karta postaci zaakceptowana. Ruszaj do boju, Mistrzu Psioniki. ]

    ~Ultimitium

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów nie potrafiła zasnąć. Od dłuższego czasu miewała taki problem, a jedyną solucją na rozwiązanie go były wędrówki. Najlepiej długie, niemalże zwiadowcze. Nobulus był dla niej wciąż zagadką. Często tęskniła za Zilsem, może dlatego nie potrafiła spać? Odliczała dni do powrotu na swoją planetę na jakiś czas. Wujek i tak nie chciałby jej tam, cytując "musi się rozwijać z dala od tej ciemni porośniętej bluszczem". Ha, zabawny wujaszek. Idąc tak i rozmyślając nad przeszłością, zauważyła spory, dosyć dobrze oświetlony budynek. Patrząc na architekturę, musiało być to laboratorium. Uśmiechnęła się pod nosem, uwielbiała je. Od małego dziecka krzątała się pomiędzy stanowiskami, półkami, bądź wyplątywała się z kabli komputerów laboratoryjnych. Było dosyć ciemno, lecz nie przeszkadzało jej to. Chciała poprawić łuk na plecach, lecz z cichym westchnieniem zauważyła, że go nie wzięła. Pieprzone przyzwyczajenia! Miała jednak przy sobie sztylet przy lewym udzie, oraz igły do akupunktury. Dobrze, nie była bezbronna. Podeszła jak najciszej potrafiła, jak najbliżej budynku. Ujrzała.. strażnika? Hm, dosyć długo musiała iść, aby znaleźć ten budynek. A teraz strażnik? Laboratorium, to pewne. Założyła, że aby tam wejść, trzeba mieć kartę. Oczywiście, nie posiadała jej. Schowała się za skrzynkę, która co jakiś czas mruczała i syczała. Czyżby jakiś transformator? Zachowała bezpieczną odległość i 'przyłączyła się' do myśli strażnika. Zmęczony, chce wrócić do domu, nie lubi swojej pracy. Nic wartościowego nie wyczytała z jego głowy. Chciała dostać się do środka. Zobaczyła u góry szyb wentylacyjny. Przygryzła dolną wargę. O tej porze nie każde laboratorium było dokładnie wentylowane. O tej porze nikogo nie powinno być w środku. Ciekawe co tam było. Wzruszyła ramionami. Raz przybyszowi śmierć, czyż nie? Skupiła wzrok na szczegółach, które zbliżały ją do celu. Dziesięć metrów na lewo od strażnika mieściła się drabinka, która pozwoliłaby jej na zbliżenie się do krat wentylacji na tyle, by wejść do szybu. Czy warto? A cóż innego miała do roboty? Wyjęła powoli igłę do akupunktury z saszetki, która zazwyczaj haczyła o kołczan, którego tym razem nie miała. Rozejrzała się dookoła, żadnej wody. Nie mogła nieco zmrozić igły, będzie trochę krwi. Zamknęła oczy. Nikt nie wybiera się do wyjścia budynku, cały czas jest ona i strażnik. Niezbyt dobrze ochraniają budynek od zewnątrz, co oznacza, że jest dobrze strzeżony od wewnątrz. Phi, brzmi jak całkiem dobra zabawa. Złapała igłę nieco pewniej, po czym posłała ją w strażnika. W połowie myślenia o swojej żonie, oberwał igłą w punkt znajdujący się nieco ponad lewym obojczykiem. Zyskała około trzech minut jego nieprzytomności, sądząc po masie strażnika. Ruszyła biegiem, wyjmując igłę. Nigdy nie zostawiaj po sobie bałaganu, mówił wujek. Zgrabnie wskoczyła na drabinkę, wspięła się po niej i.. usłyszała krzyk.
    - Ibral!
    Szlag, to pewnie imię strażnika. Zacisnęła wargi i najciszej jak potrafiła, pozbyła się kratki na otwór szybu wentylacyjnego. Nie był zbyt szeroki, ale tak jak była wysoka, tak szczupła. Wsunęła się do środka nie czekając na nic, ponieważ drugi, spanikowany strażnik, oświetlał latarką wszystko dookoła. Założyła kratkę i w tym samym momencie strażnik przesunął światłem zaawansowanej (wnioskując po sile i zasięgu światła przez nią emitowanego) latarki po dachu. Zsunęła się niżej i.. przeliczyła się. Szyb był cholernie ciasny, oraz niezwykle stromy. Sunęła dobre trzy sekundy w dół, w całkowitej ciemności. Możliwa ilość pająków w tej ciasnocie powodowała u niej dreszcze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kończąc 'przejażdżkę' wąskim kanałem z blach, dotarła do nieco szerszej jego części. Zaczynały się kratki, ukazujące co nieco z każdego pomieszczenia. Widziała pełno zlewek, kolb, pipet i odczynników, bądź butelek po nich na stołach laboratoryjnych. Nie przyjrzała się wszystkiemu zbyt dokładnie, nie chcąc tracić czasu. Nagle dostrzegła dosyć mocne światło przenikające przez jedną kratkę. Przeczołgała się mniej zgrabnie w stronę jaśniejszej kratki wentylacyjnej i.. dostrzegła kogoś. Stał tyłem do niej, z rękami założonymi za siebie. Burza niesfornych loków sięgała mu za kark. Nagle przemówił.
    "- Baza: Zbiór gatunkowych DNA. Projekt X-dziewięćdziesiąt sześć koma trzy, aka "Kociołek". - A kiedy komputer przed nim zaczął otwierać okienka wypełnione danymi, mruknął nieco ciszej:
    - Co za kretyn wymyślił tą nazwę.. . "
    Kate zdusiła śmiech. Obserwowała właśnie mężczyznę w laboratorium, który wydawał się jej niezwykle inteligentny. Panowała wokół niego aura chłodu i dokładności.. i nagle usłyszała tak proste i zabawne wyrażenie niezadowolenia nazwą projektu. Postać zwrócona tyłem wydała się jej nagle bardzo ciekawa.
    - Baza danych załadowana pomyślnie. - Odezwał się komputer.
    - Daj mi chwilę. - Mruknął nieznajomy, po czym zesztywniał i.. ucichł. Jego oddech zwolnił. Cóż on wyprawiał w takim bezruchu? Chciała zajrzeć mu do głowy, jednak od razu ją rozbolała. Czyżby nadmiar informacji? Kim był ten człowiek?! W chaosie tych myśli Kate nagle poczuła jak nadmiar kurzu źle wpłynął na jej układ oddechowy. Chcąc wydalić nadmiar zanieczyszczeń nosa, kichnęła tak intensywnie, że blacha pod nią wygięła się, powodując upadek kraty wentylacyjnej na podłogę. Zakryła dłońmi usta i z szeroko otwartymi oczami przesunęła się jak najciszej potrafiła w lewo, by zakryć się pozostałościami korytarzu z metalu. Czekała, przeklinając swoje nieszczęście w myślach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie mogło jej już uratować, uzmysłowiła to sobie równocześnie ze zgrzytem metalu, który nieznajomy wygiął tak, by ją odkryć. Spojrzała na niego, próbując znów podpiąć się do jego myśli. Zgrzyt, ból. Syknęła cicho.. jedyne co jej zostało to dokładne obejrzenie stojącego przed nią naukowca. Komputer, świecąc się na czerwono, mówił coś o wzywaniu ochrony, procedurach.. jednak wysoki mężczyzna uciszył go. Właśnie.. ten mężczyzna miał w sobie coś androgenicznego. Był dziwny. Spojrzenie, jakby Kate była małym robalem walczyło ze spojrzeniem szukającym odpowiedzi, na które najwyraźniej sam nie potrafił sobie odpowiedzieć. Emocje te kryły się w czarnych tęczówkach, które dla zwykłego osobnika mogły być nie do odczytania. Zmarszczyła brwi, zabierając dłonie z twarzy. I tak niewiele to dawało. Jedyne co powiedział nieznajomy to coś, co naprawdę ją zdziwiło.
    "- Fengarianka.. . "- Mruknął tak jakby do siebie. Skąd on to, do cholery wiedział? Nie pytając siebie zbyt długo, desperacko sięgnęła po odpowiedzi. Czyżby zdradził ją po prostu wygląd? Rasa ta nie była tutaj popularna. Kolejne próby komputera co do chronienia wielce zagrożonego, przedziwnego mężczyzny w białym kitlu doprowadziło ją do mdłości. Nie chciała nic powiedzieć.. wręcz nie mogła nic powiedzieć. Wpatrywała się w nieznajomego jak w obrazek, kiedy on nagle zaczął ją wypytywać czy wie jak bardzo źle postąpiła. Nie miała dziesięciu lat. Odważnie patrzyła w ciemne tęczówki doktorka, tym razem usłyszała jego myśli, szeptem. 'Podgłośniła' je. Zastanawiał się jaki był cel jej wizyty. Głowił się nad tym, czy nie jest szpiegiem. Skubnęła kolczyk w dolnej wardze, jednak podniosła się nagle. Szybko. Stanęła twarzą w twarz z doktorkiem i schowała igłę, którą pomagała usztywnić sobie strażnika, jak i otworzyć kratę szybu. Wygładziła ubrania, oraz włosy. Odchrząknęła, by dodać sobie nieco pewności w głosie:
    - Wybacz najście, chciałam obejrzeć to laboratorium z.. z bliska. - Rzuciła, spoglądając na rzucający czerwonymi łunami na prawo i lewo komputer. Kontynuowała, przebierając w słowach jak w bluszczu jej planety-matki - Nie bardzo wiedziałam jak tutaj wejść bez robienia szumu. Nie chcę nic wykraść. Jestem tutaj od niedawna. Naprawdę za kłopot. Interesują mnie te najmniej interesujące na pozór miejsca. - Westchnęła cicho przenosząc spojrzenie zimnych oczu, które aktorsko wyraziły skruchę i żal za głupi czyn. W środku tak naprawdę nie było jej głupio. Pluła sobie jedynie w brodę, że tak ludzki czyn wyjawił jej dobrą kryjówkę. Odgarnęła włosy do tyłu, czekając na jakąkolwiek reakcję. Przez dłuższą chwilę odpowiadało jej milczenie. Zakładała, że naukowca mówiąc prosto zatkało. Zajrzała na chwilę w przyszłość. Nie chciał jej zranić. Uniosła prawą brew.
    - Jeżeli złamałam jakiekolwiek prawo, przyzwala mi powrót na moją planetę-matkę. Jest mi to na rękę. - Dodała pozornie pewnym głosem.. jej dłonie były jednak zaciśnięte w pięści. Igrała z ogniem, który był równie niszczący, co intensywnie czerwona łuna oświetlająca ich oboje na kolor krwi. Walczyła z chęcią przymknięcia powiek, bowiem tym razem jej dobry wzrok nie okazywał się przydatną cechą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obserwowała jego twarz, bo cóż innego jej pozostało? Myślał. Wciąż myślał. Więcej myślał niż mówił - idealna postać dla niej.. tylko ilość danych w jego umyśle przyprawiała ją o ból głowy. Mogła jedynie nasłuchiwać. Córka.. miał córkę? No tak, wyglądał na starszego od niej. Skubnęła dolną wargę nie do końca pewna co ma robić. Uciekać? To nic przecież nie da. Nieznajomy zdjął z niej oczy, co zauważyła z ulgą, rozluźniając dłonie i samą siebie. Kazał anulować procedurę alarmową.. czyżby ten osobnik w białym kitlu jej zaufał? Czyżby był kimś potężnym i po prostu zabicie jej nie było wyczynem? Setki myśli przebiegały przez jej głowę. Zauważyła zmianę w pomieszczeniu. Z gryzącej po oczach czerwieni wyłoniła się przyjemna, niebieska łuna światła. Usłyszała nagle już nie w myślach:
    "- Jak to mawiali niegdyś Amerykanie; "Curiosity killed the cat, but satisfaction brought it back"." - Rzucił doktorek i.. cholera, czy on puścił jej oczko uśmiechając się? Kim on był? Mówił coś o jej szczęściu co do trafienia na niego. Zapytał o imię. Chwila, wróć. Zapytał jej o imię?! Co tu było grane? Była, co prawda niewinnie wyglądającym, ale intruzem. Zmarszczyła brwi w geście niezrozumienia, obserwując jak kitlowiec odwraca się do komputera, po czym wykonał parę gestów. Zmniejszyła odległość między nimi tak, by z bezpiecznej odległości widzieć jego twarz. Musiała ją widzieć. Chciała widzieć każdą emocję i niepewność. Pewnie szukał informacji na temat jej rasy. Za chwilę będzie wiedzieć o niej niemalże wszystko, a on i tak chciał znać jej imię. Poprawiła włosy, które okazały się być prawie całe w kurzu. No tak. Przesunęła spojrzeniem po swoim ubraniu. Jak to się stało, że komputer nie wykrył jej w szybie? Czyżby potraktował ją jako niewielkiego robaka? Niewielkiego. Przygryzła dolną wargę dosyć mocno, by zahamować jakikolwiek cień uśmiechu. Rozbawił ją ten motyw robaka w szybie wentylacyjnym. No nic, przyłapano ją i była skazana na naukowca, który miał córkę, parę przenikliwych oczu i aurę kogoś specyficznego. Zaczęła więc ostrożnie i dosyć głupio:
    - Po co Ci moje imię? - Rzuciła pytaniem jak zabawką. Miał córkę, więc zgrywanie dociekliwej małolaty było dobrym planem. Dzieci miały dużo szczęścia i dwa razy tyle litości u starszych. - Dlaczego mnie stąd nie wyrzucisz? - Dołożyła pytając z przechyloną w prawo głową. Musiała wybadać zamiary pogrążonego w lekturze nieznajomego. Czy on w ogóle ją słyszał? Przesunęła spojrzenie na ekran komputera, dostrzegła sporą ilość tekstu i zdjęć. Będzie ją znać praktycznie od podszewki, podczas gdy ona nie wiedziała o nim nic, prócz tego, że był litościwy i był ojcem. Ilość niewiedzy zaczęła ją przytłaczać. Czekała na odpowiedzi do ułamka pytań, które wyrzuciła z siebie. W środku były ich setki.. tylko czy warto było je zadawać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Obrazy. Zaczęła widzieć pojedyncze obrazy z informacjami o jej rasie.. w jego głowie. Jak on wrzucał sobie, klatka po klatce, obrazy do głowy?! Zmarszczyła brwi próbując to zrozumieć i obserwować jego poczynania za razem. Nie przerwała, kiedy naukowiec spojrzał się na nią. Udźwignęła jego przenikliwy wzrok, oraz uśmiech, który sygnalizował że kitlowiec nie jest do końca bezbronnym człowieczkiem. Nagle ujrzała przed oczami słowa, układające się w zdania.
    "Tak już ludzie mają, że przyjemniej toczy im się konwersację, znając imię rozmówcy. Lubią także używać strun głosowych, nie lubią zaś gdy ktoś grzebie im w głowie."
    Ups. Wiedział, że potrafiła czytać w jego myślach. Nie chciała jednak się wycofywać, zbyt bardzo ją to wszystko ciekawiło. Przekrzywiła ponownie głowę w prawą stronę pozwalając, by pokryte nieco kurzem włosy przykryły jej lewy policzek i brodę. Wyglądała na zainteresowaną zaistniałą sytuacją. Nagle zechciała go poznać. Kolejne słowa, kolejne zdania ukazały się przed jej bystrymi oczami.
    "Gdybym cię stąd wyrzucił, równie dobrze mógłbym włączyć procedurę alarmową. Pamiętaj, że to, że ją anulowałem, nie znaczy, że nie mogę jej ponownie uruchomić."
    Hm. Zrobiłby to? Pewnie tylko i wyłącznie wtedy, kiedy poczułby się zagrożony. Wygląda na kogoś z zimną krwią. Skinęła głową ze zrozumieniem, obserwując jak naukowiec zakłada dłonie za plecy. Wydał komendę uśpienia komputerowi, co maszyna od razu uczyniła. Postanowiła się odezwać, prostując się i robiąc głęboki wdech. Nie miała już powodów, by udawać ciekawską małolatę. Nie będzie jej traktować jak Tatuś swoją Córkę, która coś przeskrobała. Bała się, że gdzieś są jakieś podsłuchy, więc wypowiedziała w jego głowie:
    - Kate. Kate Walker. Resztę przydatnych informacji już znasz.. - Po czym kontynuowała, już na głos. - Nie musisz uruchamiać procedury alarmowej, nie mam zamiaru Cię skrzywdzić, ani nic wykraść. -
    Rozejrzała się chcąc uchwycić jak najwięcej szczegółów. Po chwili spomiędzy warg wysunęło się jej mimowolnie pytanie. Nie zdołała ugryźć się w język.
    - Co tutaj robisz o tej porze?

    OdpowiedzUsuń
  7. Pracoholik? Tego określenia mogłaby użyć na swoim wujku. Nauka zawsze wymaga poświęceń. Bez nich nie byłoby wielu odkryć, które prowadziły czasem nawet do śmierci. Przeszły ją ciarki. Pomimo przyjemnego nastawienia kitlowca, czuła że kryje on w sobie wiele tajemnic, mimo wszystko. Przestąpiła z nogi na nogę i zacisnęła wargi. Zainteresowanie. Szeptem słyszała to słowo w kółko i w kółko. Jest zainteresowany? Spięła się, nagle zdała sobie sprawę jak żałośnie musiała wyglądać. Chciała prysznica i chciała uciec. Ciekawość jednak zakotwiczyła ją w laboratorium. Nieznajomy powiedział coś o braku wycieczek po tym miejscu, o iście ważnej organizacji, oraz zapytał się przenosząc na nią wzrok co chciałaby zobaczyć. Najchętniej wszystko, po to tu przyszła. Nie była profesjonalistką, jedynie pomocnikiem. Nie znała profesjonalnych nazewnictw, lecz wiedziała co do czego służy. Odczekała chwilę, by zajrzeć nieco w dwie czarne przepaście w postaci tęczówek doktorka i powiedziała dziwnie zalotnym głosem, czego nie miała do końca na celu.
    - A co mógłbyś mi pokazać?

    OdpowiedzUsuń
  8. Słysząc jego odpowiedź uniosła prawą brew, jednak jego umysł (jako że był już wolny od obrazów) stał się czysty i.. słyszalny dla niej. Opuściła brew i wymsknął się jej cichy chichot. Homoseksualny doktorek? To ci dopiero! Zyskała trochę sympatii względem towarzysza. Wiedziała, że nie będzie chciał się na nią rzucić jak wielu osobników płci męskiej, w najmniej oczekiwanych momentach.. jednak jego słowa wyprowadziły ją grzecznie za rączkę z rozbawienia. Grzebanie w umyśle? Zrobiła krok w tył, wpadając na ścianę. Obserwowała jak wsuwa kręcone włosy za ucho, dostrzegła kwiat wpięty w nie. Z każdą sekundą wydawał się jej coraz ciekawszy. Dopiero teraz zaczęła zwracać uwagę na detale w jego wyglądzie. Był.. kobiecy. Obcasy? Naprawdę miała ochotę po prostu usiąść i się roześmiać. Nie wiedziała, czy powodem było zaskoczenie, czy po prostu nadmiar wrażeń tej nocy. Straciła trochę i tak zbyt dużego zaufania do niego. Chciał ją wyprowadzić z pomieszczenia. Z ulgą stwierdziła, że nie siłą, obserwowała jak kieruje się do drzwi i obraca ku niej wyczekująco. Zacisnęła prawą pięść. Poczuła się trochę jak zwierzę w zoo, które niestety musiało być zbadane.
    - Jak mam Ci zaufać nie znając nawet Twojego imienia? Myślisz, że grzebanie mi w umyśle będzie czymś, na co się ot tak zgodzę?
    Zmarszczyła brwi. Ściana pod jej plecami wydała się jej nagle wyjątkowo dobrą podporą. Gdyby tylko mogła, przykleiłaby się do niej. W pewnej chwili szukała nawet jakiegoś naczynia z wodą, co by się nie przymrozić do chłodnej powierzchni ściany. Szyb był poza tym zdatny do ucieczki. Używając aerokinezy mogłaby przyspieszyć podróż w nim zanim system uruchomiłby... Pokiwała jednak trzeźwiąco głową. O czym ona w ogóle myślała? Czekała na jakiekolwiek argumenty doktorka. Nie sądziła, że był na tyle głupi, by sądzić iż zgarnie ją w podskokach i pokicają razem w stronę sztucznego słońca wymieniając się danymi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Poczerwieniała słuchając sobie jego przemyśleń. Miała ochotę wykrzyczeć coś z niepotrzebnym porównywaniem mądrości do inteligencji, bo tego pierwszego ewidentnie jej czasem brakowało. Głupie zachowania mogła jednak poprzeć zwykłą chęcią odkrywania, często zbyt mocną chęcią. Postanowiła jednak milczeć. To potrafiła najlepiej.. po co miała cokolwiek mówić, skoro mogła czytać i słuchać? To było o wiele lepsze. Uczenie się i poznawanie. Posiadanie wiedzy. Raakiel.. powtórzyła w myślach jego imię. Pasowało do jego aury. Warknięcie, przeciągnięcie dwiema samogłoskami, stuknięcie literą k, po czym zakończenie płynącą w dal końcówką. Skinęła głową, jakby chciała powiedzieć coś w stylu 'miło mi Ciebie poznać', wypowiedziała to jednak w jego głowie za co, o zgrozo, uszczypnęła się w udo. Wyprostowała się. Nie lubiła swojego roztrzepania, które w sytuacjach takich jak ta - dawało się we znaki. Kiedy tylko znajdowała się w zagrożeniu, nie myślała racjonalnie. Nie miała wystarczająco czasu na przemyślenie swoich czynów, czy słów.
    - Chyba pozostało mi zostać. Nie po to tyle przeszłam, żeby wychodzić. I.. owszem, nie każdy czyn, który wykonuję jest zobrazowaniem inteligencji.. ale gdyby nie tak prosty mechanizm mojego ciała jak kichnięcie - mogłabym poprzyglądać się Tobie z szybu wentylacyjnego i uciec w spokoju. Pamiętaj o tym.. - Urwała nagle, wzdychając. Nie chciało się jej już mówić, bo i tak Raakiela niezbyt obeszłoby to, co chce powiedzieć. Ruszyła powoli w jego kierunku stanęła przed nim czekając aż wyjdzie, by mogła za nim podążać. Nie chciała go wyprzedzać. Nie była na swoim terenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zignorowała jego ripostę, bo uznała, że tak będzie lepiej. Kiedy sądziła, że po prostu wyjdzie z pomieszczenia - myliła się. Strażnicy od razu się wyprostowali. Miała ochotę uczepić się Raakiela i schować się za niego jak dziecko, jednak stanęła wryta z wyprostowanymi plecami. Przerwał im jednak ich własną procedurę obronną. Byli zmęczeni, biło to od nich na kilometr. Jedynie naukowiec u jej boku jakoś trzeźwo myślał. Albo sprawiał takie pozory, z głową pełną danych. Zapytali o kartę ID. Wiedziała, że takowych tu potrzeba, bingo. Na przyuważenie brudnego ubrania jak i całego, odkrytego ciała, zaczerwieniła się. Spojrzała na towarzysza słuchając jego bajeczek. Kłamał bez drgnięcia powieki. Co więc wypowiadane przez niego było prawdą? Bajeczka z doświadczeniem wyjątkowo się jej spodobała, jednak nie zdobyła się na uśmiech - nie ułatwiłby niczego w tym momencie. Poczuła przymus ruszenia przed siebie. Raakiel prowadził ją bez dotykania jej. Wiedział jak zdobyć jej zaufanie, czy wrażliwa skóra była gdzieś zapisana w danych? Nie wiedziała nawet czy była to jakakolwiek cecha Fengarian, bowiem nie spotkała się z nią u nikogo innego. Wysłuchała tego, co powiedział gdy wchodzili do windy. Spojrzała na guzik z oznaczeniem 5-B. Nie brzmi jak lochy. Stanęła w rogu windy, patrząc na niego. Uniosła prawy kącik ust, kiedy skończył mówić.
    - Odpowiada mi to. I tak nie mam tutaj nic do roboty. - Spojrzała gdzieś przed siebie, półuśmiech nieco stracił na sile. - Mogłabym się gdziekolwiek odświeżyć? Czuję się jakbym naprawdę zepsuła doświadczenie. - Odchrząknęła, drapiąc się w kark, który nagle zaczął ją ot tak swędzieć. Być może była na nim jakaś pajęczyna? Wolała nie zastanawiać się nad tym zbyt długo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wieść, że skorzysta z jego łazienki spojrzała na niego może i zdziwiona. Znali się tak krótko, praktycznie wparowała do niego przez szyb jak intruz.. a on ją ratuje i zaprasza do swojego domu, żeby zmyła z siebie skutki 'włamania'. Pokiwała przecząco głową sama do siebie, zdumiona. Obserwowała dokładnie okrągłą salę. Ilość światełek niemalże zawróciła jej w głowie. Laboratoria na Zilsie były doprawdy proste. Taka ilość światła i bieli rozproszona po laboratorium mogłaby mieć zły skutek. Sama zaczęła czuć go na sobie, skóra delikatnie ją piekła.. choć mógł to być wszechobecny na niej kurz. Widząc sposób rejestracji uśmiechnęła się, niewidocznie dla niego. Poczuła się trochę jak przy wujku. Chwila.. teleporter? Będą podróżowali teleportem? Nigdy nie pozwalano jej na to. Na jej planecie-matce obchodzono się z nią jak z jajkiem. Kiedy Raakiel załączył maszynę mówiąc coś, czego całkowicie nie usłyszała z powodu natłoku wszystkiego, zaczęła jak małe dziecko rozglądać się i obserwować pierścienie, które wytwarzały przedziwne pole. Pewnie załamywało czasoprzestrzeń.. i nagle poczuła się dziwnie. Świetliste niteczki, które pojawiły się przed nią, zdały się głaskać ją po skórze dosyć intensywnym, ale tym razem przyjemnym ciepłem. Poczuła jak się wydłuża, a w jej uszach zapanował huk, umysł zamienił się w jeden wielki chaos i.. nic. Mieszkanie. Oddychała głęboko rozglądając się. Styl wiktoriański? Z ulgą dostrzegła, że mieszkanie nie było intensywnie oświetlone. Mogła w końcu odpocząć. Czarna i połyskująca podłoga przypomniała jej taką samą, jaką miała w swoim pokoju na Zilsie. Rozluźliła się o dziwo. Tyle książek.. zapewne większość to jakieś naukowe powieści czy inne encyklopedie. Uniosła prawy kącik ust. Na wspomnienie jego córki, spojrzała na towarzysza. Rzeczywiście można było dostrzec bałagan, który.. zaczął sam się układać. Telekineza?! Też potrafił jej używać! Przystanęła w miejscu i zagapiła się. Naukowiec ruszył dalej, więc Kate wystartowała za nim z lekkim opóźnieniem. Zdobędzie dla mnie kartę ID i zrobi herbaty.. herbata! Jak ona jej dawno nie piła. Gdy weszli do jego sypialni, podziękowała w duchu za to, że się nią nie interesował.. chociaż chętnie położyłaby się na tym wygodnie wyglądającym łóżku. Wyglądało na praktycznie nie używane. Łapała spojrzeniem jak najwięcej. Panował ogromny porządek.. pewnie Raakiel rzadko bywał w sypialni. Pracoholik. Kiedy ujrzała węża w terrarium, wzdrygnęła się. Kochany zwierzaczek, hm? Wchodząc do łazienki, Kate prawie uderzyła głową w ścianę, nie trafiając w drzwi. Była zmęczona. Musiała przestać zachowywać się jak prowadzona na skazanie, a wszystko co ujrzy, będzie ostatnim co zobaczy. Łazienka pełna luster, z dużą wanną i pełna specyfików w słoiczkach, których bała się chociażby dotknąć, skąpana była w delikatnym świetle. Świetnie! Mogła się trochę zregenerować, już z dala od palących żarówek. Kiedy spojrzała na panel na.. o bluszczu, saunie? W każdym razie, zaczął tłumaczyć, więc zamieniła się w słuch. Dozowanie ilości ciepłej wody, olejki, bąbelki.. wiedziała. Wiedziała, bo podobny mechanizm miała w domu. Uśmiechnęła się, przyjmując spory jak na jej szczupłe ciało ręcznik bez użycia dłoni. Nie chciała go ubrudzić, więc trzymała go na wysokości biodra telekinezą. Pranie.. będzie musiała siedzieć w szlafroku? Czy dziękowała już za to, kim jest? Był dla niej miły. Zbyt miły. Spojrzała na niego, w półmroku wyglądał na zmęczonego.
    - Dziękuję. - Wypowiedziała dosyć cicho, lecz jej głos wypełnił całą łazienkę. - Naprawdę Ci dziękuję. - Dodała. Nagle poczuła się dziwnie. Ciekawe co będzie musiała zrobić w zamian.

    OdpowiedzUsuń