Rok 2202.
Planeta
Ziemia. Japonia.
Prowadzone
badania na temat wirusa V1 zakończyły się sukcesem. Naukowcy ukazali światu swe
najcudowniejsze odkrycie wszechczasów. Coś, co mogło zmienić całkowicie
przyszłość ludzkiej rasy. Nie mylili się. Przyszłość miała ulec zmianie dzięki
ich osiągnięciu. Sporej, jeśli doszłoby do tego, o czym głosili.
"Idealny
człowiek" zawitało na każdym nagłówku Galactic News. Programy TV puszczały
jedynie wywiady z tak wymyślnymi inżynierami przyszłości. Holograficzne banery
przypominały ludziom Ziemi, że nadeszła chwila na ewolucje. Wirus V1 był bardzo
potężnym narzędziem w wyspecjalizowanych rękach. Odpowiadał za modyfikacje
chromosomów, kodu DNA. Wystarczyło odpowiednio zaprogramować komputery i
wstrzyknąć odpowiednią substancje, by wirus zadziałał wedle życzenia. Wszelkie
dysfunkcje, choroby genetyczne, nieuleczalne, w świetle wirusa V1 były
mrzonkami. Można było je wyleczyć, a kuracja była tańsza od klaśnięcia w dłonie
by włączyć światło w przedpokoju. A nie tylko od tego odpowiadał ten ewolucyjny
wynalazek. Dzięki niemu, można było stworzyć nadludzi. Utalentowanych we
wszystkich dziedzinach. O pamięci absolutnej, pięknych, mających baśniowe
głosy, wedle zaleceń lekarza. Nic nie stało na przeszkodzie. Wystarczyło
poświęcić nieco czasu, by stać się perfekcyjnym według własnych widzimisię.
Piękna była to wizja, prawdziwa, lecz nie było tak wspaniałe, by przekonać
wszystkich ludzi.
"Piękno
tkwi w wadach. Dzięki nim jesteśmy ludźmi" - mówiła pewna grupa ludzi,
która traktowała to jako złamanie wszelkich moralnych i etycznych zasad.
Zniszczenie ducha i tego, co czyni nas ludźmi. Podczas gdy jedna grupa pragnęła
ewolucji, druga część myślała jak zniszczyć doszczętnie projekt.
Na początku
było delikatnie. Próby dyplomacji, walki słownej. Jednak nie każdy tkwi w
założeniu, że dyplomacją da się załatwić sprawy, gdy przypomni sobie lekcje
historii. W szczególności, jeśli ktoś pomyśli o powszechnym dostępie do broni,
trudno o cierpliwość. Sprawy nabrały na prędkości. Doszło do walk, niezbyt
krwawych, bardziej symbolicznych. Chcieli uwydatnić fakt, że nie każdy się zgadza
na ewolucje i drugi, nie tylko na tym się skończy.
Po krótkim
czasie naukowcy, którzy nie robili sobie z tego poważnego problemu, przekonali
się w jak wielkim są błędzie. Wojna, prawdziwa wojna z użyciem potężnych broni
laserowych i palnych. Niedostępnych dla zwyczajnych ludzi. Prawdopodobnie ruch
przeciw wirusowi V1 był wspierany przez Black Market. Posiadając taki arsenał
nie trudno sobie wyobrazić, jak wielkie szkody są w stanie wyrządzić wojownicy
moralności i etyki.
Po seriach o
wiele krwawszych walk, wojnie, w końcu ruch oporu uderzył w główny punkt we
swej ekspansji ku zniszczeniu. Ostatni atak, przeprowadzony z wielką precyzją.
Plan dbały, szczegółowy, który miał na celu doprowadzenie tego wszystkiego do
końca. Było to zniszczenie jedynej hodowli wirusa V1 i danych naukowych. Elitarny oddział, wykreowany przez ruch, w
końcu wcielił plan w życie. Włamali się za pomocą specjalnego sprzętu do
wnętrza wielkiego gmachu, siejąc spustoszenie. Zasadę wyznawali jedną -
"strzelaj w to, co na celowniku"
- nie przyjmowali jeńców. Znajdź i zniszcz, w pewnym sensie prosty
rozkaz. Zwłaszcza, że naukowcy nie byli zbyt wykwalifikowanymi strzelcami, a
policja nawet i z tym nie miała szans przez przewagę liczebną. Wszystko szło
jak po maśle, pomyślnie według planu. Przynajmniej do pewnego stopnia. Nikt z
ruchu nie spodziewał się co się stanie, gdy hodowla i cały wirus wyjdzie poza
laboratorium. W końcu żadna osoba nie wiedziała co tak naprawdę kryło się w
fiolkach, a testy ich zawartości spełzały na niczym. Kluczowy moment podkładania zdalnych ładunków
wybuchowych. Naciśnięcie przycisku powodującego potężną eksplozje.
Niewiedza
bywa niebezpieczna. Naukowcy nie mylili się. Przyszłość miała ulec zmianie
dzięki ich osiągnięciu. Ale chyba nie pragnęli takich rezultatów.
Wirus V1
wyleciał. Nikt inny poza naukowcami nie wiedział, że żywi się azotem z
powietrza w celu reprodukcji. Tak jak zresztą nie zdawali sobie sprawy z tego,
w jak szybki sposób będzie się rozprzestrzeniał.
Poza
laboratorium, w kontrolowanych warunkach, kod genetyczny zarażonych ulegał
gwałtownej zmianie. Wiele ludzi umierało, a tym, którym udało się przeżyć,
zmieniali się w mutanty, rodem z przeróżnych ksiąg post-apokaliptycznych o
stalkerach. Nastąpił okres kwarantanny i masowej ewakuacji z planety Ziemi.
Niemożliwe było uchronienie się w krótkim czasie przed tak wielkim kataklizmem.
Niektórzy, zarażeni wirusem, ale nie odczuwających zbyt wielkich zmian przez
jego małe natężenie, wraz z mutantami, opuścili planetę we własnym zakresie.
Inaczej byliby rozstrzelani przez oddziały wojska, które badały ludzi. Na
statki zorganizowane przez rząd mogli wejść tylko ci, których V1 nie skaził.
W ten o to
sposób ponad połowa populacji wyleciała przez kilkanaście dni ze swej planety.
Ziemia opustoszała w kilka chwil. Cała ludzka egzystencja prowadzona od
milionów lat, w jednej chwili zniknęła z powierzchni, chowając się w metalowych
płytach najnowszego wytworu ludzkości. Nobulusa 71. Na statku były już
szczepionki, zwące się CH.V1. Przeciw przemianie. Każdy, bez wyjątku, który
pochodził z Ziemi, był zaszczepiany. Rząd, który nie chciał powtórki z
rozrywki, gdyż były jeszcze ludzie zamieszkujący Marsa, postanowił dokonać coś,
na co słowo "przerażające" nie wystarczy. Statek Matka, Nobulus 71
odwrócił się przodem do planety Ziemia. Z przodu statku wysunęło się potężne
działo. Nazywało "Wielkim Działem Hadesu", oparte na technologii
grawitonów i antymaterii, w zależności co było aktualnie potrzebne. Wystrzelony
pocisk spowodował potężną implozje, która zniszczyła całkowicie planetę, na
której niegdyś żyli ludzie. Wszystko po to, by już nigdy więcej nie doszło do podobnych
incydentów. Było to przerażające wydarzenie, które nie obyło się bez echa, lecz
każdy wiedział o niezbędności takiego działania. Kara ludzkości za wszelkie
grzechy. Nie wiedzieli jednak tego, ile jeszcze grzechów popełnią przez
następne 40 lat.
Nobulus 71
był stale rozwijany. Za sprawą bardzo zaawansowanej technologii, posiadał w
sobie niewyczerpane zapasy energii, i nie tylko. "Róg Obfitości". Tak
nazywał się jeden z wynalazków. Cud inżynierii. Ustrojstwo, które poprzez
przeskanowanie dowolnej rzeczy, zapisywało kod struktury, pozwalając na jego
perfekcyjne odtworzenie. Inaczej, wkładając banana lub kawałek metalu do
skanera, można było stworzyć identyczną kopie. Surowce przestały stanowić
dzięki temu problem. W mieszkaniu każdego mieszkańca umieszczono Róg Obfitości
w wersji MK1, pozwalającej na tworzenie przedmiotów tylko i wyłącznie z gotowej
bazy danych. Jedynie, czego trzeba było do uruchomienia R.B.MK1, poza prądem,
to mała kosteczka z plastiku wypełniona powietrzem. Wsadzało się w nią w mały
otworek maszyny, która z pomocą wielkiego szpikulca przebijała plastik, pochłaniając
powietrze z środka. A te natomiast zmieniało się w przedmiot, który został
przez nas wybrany. Oczywiście, wylot, z którego wychodziły przedmioty, był dość
mały. Dlatego też nie można było stworzyć od razu samochodu, czy lodówki. Rogi
Obfitości o takich rozmiarach, z odpowiednią ilością wykupionych informacji
bazy danych, miały sklepy. Wystarczyło wejść do jednego, zobaczyć katalog,
wybrać satysfakcjonującą nas opcje, dać pieniądze, a jeszcze tego samego dnia
otrzymywało się tę rzecz. Problem jednak był, gdy ktoś we zwyczajnym spożywczym
prosił o pistolet laserowy. Nie było to niemożliwe, gdyby sprzedawca miał
uprawnienia do dostępu w dalsze zakamarki bazy danych. Jednakże nawet w przypadku
posiadania dostępu przez sprzedawcę, nie będzie on mógł sprzedać spluwy
pierwszej-lepszej osobie. Tym razem druga osoba, która chce kupić broń, będzie
potrzebowała uprawnień zapisanych na specjalnej karcie ze swoim ID. Władza
Nobulusa 71 wyszła ludziom na rękę i zamiast wszczepiać implanty w przedramię,
które notabene pozwalałyby określić położenie takiego człowieka, pozwalają na
pominięcie operacji i posiadanie samej karty ID.
Dzięki tej
technologii, postęp w dziedzinie inżynierii bardzo szybko parł do przodu.
Dziesiątki tworów wyszło na światło dzienne, takie jak latające samochody,
wpuszczanie naszego umysłu do urojonej, wirtualnej rzeczywistości. Protezy,
które zachowywały się tak, jak prawdziwe ręce, imitując dotyk, ból, ciepło w
sposób perfekcyjny. Nieograniczona ilość energii, jak i miejsce. Każde
mieszkanie zresztą miało swój osobny system zasilania poprzez generator.
Mieszkaniec musiał wpierw włożyć w odpowiednie miejsce baterię bezpiecznej
antymaterii, by móc chociażby włączyć światło. Był to w pewnym sensie raj,
ponieważ nie dostrzegało się nawet faktu różnicy między Ziemią, a statkiem.
Wszystko dzięki mądrze zaprogramowanemu hologramowi, okalającego różne piętra.
Zamontowany system inteligentnej pogody nawet sprawiał, że co jakiś czas padał
deszcz, był śnieg, imitując warunki za życia Ziemi do perfekcji. Niektóre z
pięter wymagają odpowiednich uprawnień. Na wszystkich strefach mówi się w
języku Japońskim. Jeżeli ktoś chciał zwiększyć swe uprawnienia dotyczące Rogu
Obfitości, lub zaktualizować listę, dodając sobie nieco więcej produktów, musi
zapłacić Kredyty. Jest to obowiązkowa waluta. Sto kredytów można porównać do
jednej polskiej złotówki.
Przez
najbliższe 40 lat, rasa ludzka stała się dość znana we swej galaktyce.
Niestety, z negatywnego punktu widzenia. W wyniku zniszczenia Ziemi, Księżyc
wyleciał ze swej orbity i pofrunął hen daleko, w odmęty bezkresnego kosmosu,
poza Układ Słoneczny. Dopiero po dwóch latach okazało się, że w końcu były
satelita Ziemski uderzył w planetę macierzystą innej rasy, zwącej się
Lurkenami. Postanowili oni przybyć z wizytą. Było to pierwsze nawiązanie
komunikacji z obcą formą życia, lecz raczej w niezbyt przyjemnych
okolicznościach. Gdyby nie fakt, że wiele z nich zostało zabitych przez
uderzenie księżyca Ziemi, nawet mimo pól odbijających, podjęliby bez
najmniejszego problemu wojnę z ludźmi. Na szczęście, wraz z latami, ludzkość
zdołała zaprzyjaźnić się nie tylko z rasą Lurkenów, ale została dostrzeżona
przez wiele innych ras. Nobulus 71 wymagał zmian we władzy. W ten oto sposób,
przedstawicielem ludzkości stał się Imperator Ron. Ludzkość nie była do końca
zadowolona, by tylko jedna osoba podejmowała ważne decyzje, lecz zdawali sobie
sprawę, że teraz potrzebują silnej ręki. Postanowił on zlikwidować ogólnie
znaną policje, wymieniając ją na coś, co nazwał "Sieciowcami".
Pełnili oni tę samą funkcje. Ochraniali ludność Nobulusa, dbali o porządek na
ulicach, lecz do ich zadania również należało sprawdzanie uprawnień, ich
weryfikowanie, nadawanie. Kontrolowali więcej niż byli policjanci. Mieli dość
wielkie wpływy, mogąc nawet zabronić komuś pracy w danej branży, jeśli dana
osoba była ówcześnie karana, a praca na danym stanowisku mogłaby zagrażać
społeczności. Sieciowcy też liczyli mały, elitarny oddział Imperialnych
Sieciowców. Samych prawych rąk Imperatora. Było ich tylko dziesięciu.
Bezwzględnie musieli podlegać rozkazom swego Pana, gdyż ten za pomocą
pociągnięcia jednego guzika, mógł najprościej w świecie spalić doszczętnie
czyiś mózg. Każdy Imperialny Sieciowiec posiadał bowiem implant w głowie, który
nie tylko pozwalał na śledzenie go przez Imperatora, lecz również z jego powodu
mógł stracić życie. Jednakże to nie są jedyne możliwości syntetycznego
ustrojstwa, ponieważ pozwala on również na szybką komunikacje za pomocą myśli z
samym Imperatorem. Imperialni Sieciowcy mieli też o wiele większe prawa, a w
sumie byli bezprawni. Wszystko, co wykonywali i uznali to za niezbędne, było
przez Imperatora i zwyczajnych Sieciowców respektowane. Dlatego powstała tajna
grupa Rebeliantów, których zadaniem było powrócenie do standardowych rządów
demokratycznych. Samo planowanie ataków było jednak bardzo niebezpieczne, gdy
każdy oddech, ruch czy słowo mogło zostać zarejestrowane przez kamery.
Aczkolwiek mniej niebezpieczne, niż praca kolejnej grupy.
Jak wiadomo,
niektórzy Ziemianie opuścili planetę, ale nie wchodząc na statek Nobulusa, a
woląc uciec na własną rękę. Najczęściej za hordą mutantów, gdzieś na odległy
układ planetarny, na zupełnie nieznaną planetę. Fakt, że nie mogli się zbliżyć
do Statku Matki, traktowani byli jak potwory, nie wróżył raczej dobrego
zachowania i pozostawienia takiej niesprawiedliwości płazem. Postanowili atakować Ziemian. Posiadali
technologię Rogu Obfitości i wiele, wiele innych ciekawych ustrojstw, które
zapewniły im racje bytu oraz sprawiło, że stali się dość niebezpiecznymi
przeciwnikami. Imperator Ron zmuszony był utworzyć nową grupę. Gwiezdne Wilki.
Byli to ludzie, których zadaniem była ochrona statku i znalezienie kolonii
mutantów, poinformowanie o tym Nobulusa i likwidacje po przybyciu wsparcia
wyklętych. Każdy oddział Gwiezdnych Wilków składał się z jednego, potężnego
statku transportowo-ofensywnego, mieszczącego poza tonami sprzętu, osiem
myśliwców lub cztery fregaty. Współczynnik 1:2. W jednym myśliwcu mieściły się
dwie osoby. Nawigator, odpowiedzialny za dodatkową obsługę wieżyczek bocznych i
namierzaniu celów oraz pilot. Fregaty często wymagają sześciu osób z powodu
nadmiaru wież osadzonych na bokach. Są to w każdym razie oddziały, które nie
przejmują się konfliktem na Statku Matce a tym, czy wrócą pomyślnie ze swych
cotygodniowych ekspansji.
Ostatnią
rzeczą, która jest niebezpieczeństwem, prawdopodobnie największym z jakim
zmagają się ludzie, są obce rasy. Lecz nie chodzi o ich nastawienie, konflikty
czy inne tego typu rzeczy. Chodzi o CH.V1, szczepionkę która została podana
ludziom pochodzącym z Ziemi. Miała ona jak się okazało, wadę. Sporą wadę,
której na razie nie udało się zmienić. Ludzie, do których żył wdała się
kropelka krwi obcej rasy, zaczęli się zamieniać w daną istotę. To samo tyczyło
się kontaktu seksualnego. Wystarczyło szczypta nieuwagi podczas walki, a
zatracało się swą ludzką część, stając się jednym z obcych. Lurkeni
wykorzystywali ludzi w ten sposób, potajemnie ich zamieniając we swoich, a
potem transportowali na swoje planety do użytku jako niewolnicy. Gdy Imperator
Ron zgodził się na życie innych ras na swym statku, ruch Rebeliantów przybrał
na sile. Na szczęście, naukowcy wymyślili lekarstwo, które pozwalało na
cofnięcie procesu przemiany, o ile lek został podany w ciągu 24 godzin od
"zarażenia" się. Po tym przemiana jest trwała.
Wybija rok
2242. Powstaje Rada Wielkiej Dwunastki, czyli 6 potężnych ras i 6
przedstawicieli różnych, pomniejszych ras.
Mutanty
dalej nie zostały zlokalizowane.
Sieć dalej
egzystuje i Imperator Ron, który nie zestarzał się przez te wszystkie lata
rządów.
Rebelianci
dalej planują zlikwidowanie Rona i przywrócenie właściwych rządów.
Obcy dzielą
się na tych, którzy chcą zagrozić Nobulusowi w postaci przemiany ludzi lub
kradzieży ich technologii "Działa Hadesu" i "Rogu
Obfitości", oraz na tych, którzy pomagają ludzkości.
A problemów
coraz więcej przybywa.